Główna Aktualności Autorytet nauczyciela w gruzach, niskie zarobki zagrażają przyszłości edukacyjnej.

Autorytet nauczyciela w gruzach, niskie zarobki zagrażają przyszłości edukacyjnej.

Dodano: Autor: E o

W naszej gminie brakuje nauczycieli w przedszkolach, szkołach podstawowych nie mówiąc o średnich. Problemy kadrowe zaczynają się i wśród pracowników administracyjnych oraz specjalistów jak psycholog, pedagog, logopeda, nauczyciel współorganizujący kształcenie specjalne, ale głównie szukamy matematyków, chemików czy fizyków.

Szacuje się, że w kraju nie ma 16 tys. nauczycieli, to blisko 4 tys. więcej niż w poprzednim roku szkolnym. Podobne problemy z kompletowaniem kadry mają i dyrektorzy aleksandrowskich placówek. Jak tendencja się utrzyma za kilka lat nie będzie miał, kto uczyć naszych dzieci.

Jeszcze kilka lat temu dyrektorzy mieli szufladę pełną podań o pracę, a dzisiaj nikt nie chce przyjść nawet na rozmowę kwalifikacyjną. W aleksandrowskich szkołach coraz rzadziej spotyka się nauczyciela początkującego, czyli takiego prosto po studiach.  Za to są emeryci wręcz „siłą trzymani”, na etatach matematyka czy fizyka.

– W szkole pracują osoby nawet po 70 tce. Już dawno mogłyby odejść na emeryturę, a jesień spędzać zbierając grzyby. Wielokrotnie wręcz proszę, ja i dyrektorzy, by tego nie robiły i jeszcze z rok spędziły w gronie naszych pedagogów – opowiada Hanna Beda naczelnik Wydziału Edukacji, Kultury i Sportu. – Ta sytuacja ma miejsce we wszystkich gminnych placówkach. Ponad 13% naszej kadry to emeryci. Oni wcześniej czy później odejdą na zasłużony odpoczynek. Na ich miejsce póki, co młodych brak – dodaje.

Autorytet nauczyciela trzymającego szkołę w ryzach, obecnie ulega erozji. Wzrost wyzwań wychowawczych, zmiany społeczne oraz brak wsparcia dla nauczycieli sprawiają, że wiele osób zniechęca się do tej profesji. Absencja autorytetu nauczyciela wpływa negatywnie na klimat w szkole, co może oddziaływać na motywację uczniów.

Niskie zarobki są kolejnym kluczowym czynnikiem, który przyczynia się do kryzysu. W porównaniu do innych zawodów wymagających podobnego stopnia wykształcenia, wynagrodzenia nauczycieli pozostają znacznie poniżej oczekiwań. To sprawia, że wielu utalentowanych absolwentów rezygnuje z kariery pedagogicznej na rzecz bardziej atrakcyjnych finansowo ścieżek zawodowych.

Początkujący nauczyciel zarabia około 3690 zł brutto. To zazwyczaj osoby już zakładające rodziny i z kredytem mieszkaniowym na barkach. Nic dziwnego, że pracy szukają w korporacjach, bankach czy innych instytucjach. Po matematyce można pracować w finansach. Po informatyce w branży IT, w której średnia pensja kształtuje się powyżej średniej krajowej.   Kto zatem zachce rozpocząć karierę w szkole? Chyba jedynie pasjonat i wielki miłośnik dzieci, ale i tych już coraz mniej.

Zawód nauczyciela przestał nawet cieszyć się uznaniem. Mówią, że to Ci, którzy tygodniowo pracują jedynie kilkanaście godzin, mają ferie, wakacje a do tego w roku szklonym jeżdżą na wycieczki. To, jeśli jest tak fajnie, to, dlaczego tak mało osób się na pracę w zawodzie nauczyciela decyduje? 

– Kiedyś przyjmując nauczyciela do pracy sprawdzano jego wykształcenie, ilość dodatkowych kursów, przygotowanie do rozmowy, kulturę osobistą czy przyglądano się cechom charakteru. Dziś przyjmuje każdego, kto ma tylko odpowiednie kwalifikacje – mówi Hanna Beda. – Choć mamy już listopad to wciąż dyrektorzy kompletują kadrę. Zazwyczaj zwiększają liczbę godzin obecnym nauczycielom, Kolejną praktyką jest ta, że nauczyciel np. fizyki pracuje w dwóch szkołach. Po prostu dyrektorzy „dzielą się” swoimi pracownikami. Jeszcze inną możliwością jest zachęcanie do zrobienia kursów i tak nauczyciel np. biologii, uczy jeszcze przyrody i wychowania do życia w rodzinie. Wszystko to póki, co łatanie braków kadrowych- dodaje.

Duży wpływ na wybór swojej ścieżki zawodowej ma też sytuacja w oświacie, ciągła zmiana przepisów, zmiany strukturalne i niepewność tego, co będzie. Przecież jeszcze nie tak dawno mówiło się o likwidacji szkół specjalnych i włączeniu ich uczniów do ogólnodostępnych szkół masowych. To byłaby kolejna rewolucja w polskiej szkole, która zniszczyłaby dorobek wielu pokoleń nauczycieli, bo pierwsze szkoły specjalne powstały w zaborze pruskim już w 1897 roku. Do pracy z dzieckiem o specjalnych potrzebach edukacyjnych trzeba mieć inne kwalifikacje, ale też niezbędne są szczególne predyspozycje, które nie każdy nauczyciel posiada. Dlatego tak wielu młodych obserwując z, zewnątrz, co dzieje się w polskiej szkole, po prostu się boi tej niepewności i permanentnych zmian.

Brak nauczycieli w szkołach może prowadzić do poważnych konsekwencji. Mniejsza liczba pedagogów oznacza większe grupy uczniów, co utrudnia indywidualne podejście do każdego dziecka. Dodatkowo, brak specjalistów w danej dziedzinie może ograniczać ofertę edukacyjną szkoły. Aby przeciwdziałać temu kryzysowi, konieczne jest podjęcie działań zarówno na poziomie rządowym, jak i społecznym. Wzrost prestiżu zawodu nauczyciela, poprawa warunków pracy i adekwatne wynagrodzenia są kluczowe dla przyciągnięcia nowych adeptów tego zawodu.

Warto również inwestować w rozwój nauczycieli, dostarczając im narzędzi do radzenia sobie z nowoczesnymi wyzwaniami edukacyjnymi. Tylko poprzez skoordynowane wysiłki społeczeństwa i władz możemy zabezpieczyć przyszłość edukacyjną naszych dzieci.

Choć z roku na rok jest coraz trudniej, uczniowie lekcje mają. Problem pojawi się za dwa, trzy czy cztery lata, kiedy emerytowana kadra odejdzie ze szkoły a nowej nie „będzie stać”, by zostać nauczycielem. (ak)

Aktualności