Główna Aktualności Agnieszka Smolarek. Nie tylko babcia na etacie.

Agnieszka Smolarek. Nie tylko babcia na etacie.

Dodano: Autor: E o

Pani Agnieszka Smolarek mieszkanką Bełdowa jest od 30 lat. Z wykształcenia i pasji technik ogrodnik, a z potrzeby serca społeczniczka z prawdziwego zdarzenia. Na co dzień opiekuje się ukochanym wnukiem, ale po godzinach działa na rzecz lokalnej społeczności jako przedstawicielka Rady Sołeckiej i przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich w Bełdowie, które dzięki jej zaangażowaniu rozkwita na naszych oczach.

Jak rozpoczęła się Pani przygoda z Kołem Gospodyń Wiejskich w Bełdowie?

Do Koła Gospodyń zapisałam się w 2011 roku jako zwykła członkini.  Na początku wspierałam koleżanki w ich działaniach, przyglądałam się ich działalności. Od  dwóch i pół roku pełnię funkcję Przewodniczącej  naszego KGW, co potraktowałam jako kredyt zaufania od pozostałych członkiń. To był też moment ogromnego sprawdzianu, bo objęcie tej funkcji zbiegło się z wybuchem wojny na Ukrainie. Wówczas ta chęć niesienia pomocy bardzo się we mnie obudziła. Razem z moimi koleżankami z Koła podjęłyśmy spontaniczną decyzję o organizacji pomocy uchodźcom. To był także moment gdzie ta nasza lokalna społeczność bardzo się zjednoczyła. Nawiązałyśmy współpracę z Ochotniczą Strażą Pożarną w Bełdowie, gminą,  Stowarzyszeniem Niebieskie Szlaki oraz mieszkańcami Bełdowa i  wspólnie zajęliśmy się organizowaniem zbiórek, miejsc noclegowych, posiłków. Przez ponad dwa miesiące gościliśmy u siebie mieszkańców Ukrainy, a największą liczbę jaką przyjęliśmy jednorazowo to były 54 osoby, łącznie ponad 140 uchodźców. Przez ten czas wraz z druhami pełniliśmy dyżury i w dzień i w nocy, aby nie pozostawiać ich samych sobie. Z niektórymi Ukrainkami mam kontakt do tej pory i zawsze podkreślają, że są wdzięczne mieszkańcom Bełdowa za okazane wsparcie. Ta sytuacja pokazała także, że potrafimy się zjednoczyć do działania więc warto byłoby ten potencjał wykorzystać na innych płaszczyznach.

Stąd wziął się pomysł na organizację tegorocznego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Centrum Informacji Turystycznej w Bełdowie? Bo to pierwszy raz w historii finał  odbędzie się także u was. Jak udało się Pani przekonać innych do realizacji tego wydarzenia?

Dokładnie tak. Podczas wigilii naszego KGW rozmawiałyśmy m.in. o finale WOŚP. Co roku wspierałyśmy tę inicjatywę piekąc ciasta, które trafiały do kawiarenek zlokalizowanych na terenie Aleksandrowa i Rąbienia,  ale my chciałyśmy pokazać, że możemy zrobić coś więcej. Skoro pieczemy te ciasta, możemy zorganizować ten finał także tu u nas, dla naszej lokalnej społeczności. Stwierdziłyśmy, że taka kawiarenka to jednak może być za mało, że ten kawałek ciasta może nie wystarczyć aby przyciągnąć naszych mieszkańców. Zrobiłyśmy burzę mózgów, zaprosiłyśmy do współpracy Sołtysa i Radę Sołecką, OSP Bełdów, Adamów i OSP Sobień , którzy bez wahania zgodzili się zorganizować pokazy strażackie. Wykonałyśmy telefon do dyrektor SP w Bełdowie, która również bardzo entuzjastycznie przyjęła nasze zaproszenie, podobnie jak „sąsiadki” z Bełdowa Krzywej Wsi siostry Frontczak, które wystąpiły przed bełdowską publicznością. Nasza impreza była wsparciem dla zbiórki prowadzonej przez Urząd Miejski w Aleksandrowie Łódzkim. Dlatego odbyła się we wcześniejszych godzinach, żeby później każdy mógł wziąć udział w finale organizowanym w Parku Miejskim.

Zostańmy jeszcze przez moment przy działalności charytatywnej. Brała Pani udział m.in. w paczce dla seniora, w charytatywnym kalendarzu na rzecz Natalki. Wspieranie takich inicjatyw jest dla Pani ważne?

Działalność społeczna i charytatywna są dla mnie takim motorem napędowym. Wydaje mi się, że chęć niesienia takiej bezinteresownej pomocy zrodziła się we mnie już w szkole podstawowej, kiedy należałam do Związku Harcerstwa Polskiego w Zgierzu. Wtedy organizowaliśmy różnego rodzaju zbiórki, pomoce i zawsze angażowałam się w te akcje bo niesienie pomocy drugiemu człowiekowi zwyczajnie sprawiało mi radość. Chyba zostało mi tak do tej pory, bo jeśli mogę komuś w jakiś sposób pomóc, to nigdy nie waham się. Wiem, że dobro zawsze do nas wraca.

To prawda. Wiem również,  że Pani celem jest też wypromowanie działań Koła Gospodyń Wiejskich w Bełdowie, ale również walorów tej miejscowości. Jaki jest zatem plan?

Od momentu kiedy zostałam przewodniczącą koła dołączyło do nas 7 nowych członkiń. Łącznie to 23 kobiety, które chcą działać na rzecz naszej miejscowości. Od dwóch lat organizujemy „wianki w Bełdowie” i wiemy, że ta impreza wpisze się w nasze działania już na stałe. Bierzemy udział w wielu wydarzeniach organizowanych przez gminę jak chociażby Festiwal Sztuk Różnych, czy sprzątanie świata. O swoich działaniach informujemy na naszym profilu facebookowym, bo media społecznościowe są świetnym nośnikiem informacji o działalności koła. Ale nie to jest tu najważniejsze. Zależy mi na łączeniu pokoleń w naszym KGW i integracji naszego lokalnego społeczeństwa. Wiemy, że możemy dużo dobrego zrobić, ale tylko wtedy kiedy cała nasza wspólnota będzie zaangażowana w te działania. To też nie jest łatwe, ponieważ mamy wielu nowych mieszkańców, których chcemy przekonać, że Bełdów to nie tylko fajne miejsce do „spania” ale to miejscowość która żyje. Ma ogromny potencjał turystyczny nie tylko ze względu na swoje położenie, ale także na liczne zabytki i o tym trzeba mówić, i w tym widzę także cel naszej działalności. Zależy nam na dalszym rozwoju, na organizowaniu różnych wydarzeń i wierzę, że dzięki tej współpracy międzypokoleniowej, wsparciu gminy jesteśmy wstanie zrobić naprawdę wiele dla Bełdowa i jego mieszkańców.

Rozmawiała Ewelina Madejska

Aktualności