Ciąg dalszy problemów szkół Erazmus i Scholar
Wracamy do tematu dalszego funkcjonowania dwóch prywatnych placówek oświatowych, których przyszłość stanęła pod znakiem zapytania. Po nieprawidłowościach, jakie wykazała gminna kontrola, urząd skarbowy wykonując egzekucję administracyjną zablokował konta dyrektora Stasiaka. Zaniepokojeni rodzice o wyjaśnienie sprawy poprosili burmistrza.
We wtorkowe popołudnie 23 stycznia osobiście burmistrz Jacek Lipiński przekazał rodzicom pismo, z którego wynika, iż zwalnia z egzekucji środki niezbędne do wypłacenia wynagrodzenia nauczycielom obydwu szkół. Jednocześnie rozważy możliwość dalszego ustępstwa w tym administracyjnym procesie jednak musi to nastąpić w zgodnie z przepisami prawa.
Sprawa i tak zapewne swój finał będzie miała w sądzie, a to może potrwać. Na pensje nie mogą jednak czekać zatrudnieni nauczyciele, którzy realizują program przygotowując dzieci i młodzież do egzaminu ósmoklasisty czy matury. O przyszłość tych uczniów obawiano się najbardziej.
– Kiedy okazałoby się, że szkoły zostaną zamknięte to byłaby najgorsza rzecz, jaka mogłaby im się przydarzyć. Nie mogliśmy czekać, musieliśmy działać. Takiej mobilizacji wśród rodziców to jeszcze nie było. Bardzo dziękujemy burmistrzowi, że się z nami spotkał, a teraz jeszcze ta decyzja. Dla nas najważniejsze są nasze dzieci – mówi jedna z mam.
Oczywiste jest, że dobro i przyszłość dziecka to bez wątpienia główny cel, jaki stawia sobie każdy rodzic. Przyćmiewał on niejednokrotnie argumenty mówiące o niedopuszczalnych zaniedbaniach dyrektora Stasiaka. Potrzeba było długiej i emocjonującej dyskusji, by, choć niektórym wyjaśnić, co takiego się stało i dlaczego odpowiedzialność za zaistniałą sytuację ponosi jedynie ksiądz Stasiak.
– Do rodziców pewnie wciąż nie dociera, że sprawy nie mogliśmy zamieść pod dywan. Wielu o nieprawidłowościach przeprowadzonej kontroli i braku dokumentów potwierdzających, na co oświatowa dotacja zostawała przeznaczana, dowiedziało się z naszego spotkania. Dyrektor Stasiak zmanipulował zarówno rodzicami jak i dziećmi strasząc, że szkoły zamknie – mówi Hanna Beda, naczelnik wydziału edukacji.
A szkół nikt zamykać nie chce. Nikt nie prowadzi nawet dyskusji o jej prawidłowym merytorycznym funkcjonowaniu. To jak już pisaliśmy jest w gestii kuratorium oświaty, które właśnie jest w trakcie przeprowadzania kontroli. Aleksandrowski samorząd zgodnie z ustawą o finansowaniu zadań oświatowych, jest jedynie organem dotującym. Przekazuje i nadzoruje prawidłowe wydatkowanie państwowych funduszy. Obowiązkiem gminy jest kontrolować wydatki przekazywanej dotacji. A te były rozdysponowywane nie tylko nieprawidłowo, ale z naruszeniem prawa.
– Dyrektor Stasiak sam sobie wystawiał rachunki. Jak wynika z przeprowadzonej kontroli nasza dotacja szła w 100% na drugą stronę ulicy, czyli do drugiego biznesu księdza. Tam dzieci miały mieć realizowane różnego rodzaju zabiegi medyczne jak masaże czy inne usługi rehabilitacyjne. Nie było dokumentów świadczących, że w szkole wypłacane są pensje nauczycielom czy nawet opłacane media jak woda czy prąd – wylicza Przemysław Majer naczelnik wydziału kontroli.
Na listę pracowników należało czekać ponad trzy lata. Dopiero teraz dyrektor dostarczył jakiekolwiek dokumenty, których nie mogła doprosić się gmina. Szkoda, bo trochę za późno. Do zwrotu jest 8 mln złotych dotacji. Ile z tego ostatecznie zostanie, to się dopiero okaże. Deklaracja ze strony władz gminy o zwolnieniu z egzekucji administracyjnej, choć części środków jest zapewne dla dłużnika Stasiaka zbawienne.